 |
Piszemy tu nasze wiersze ............POKÓJ WIERSZE............
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zielona
Dołączył: 14 Paź 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ogród Zieleni
|
Wysłany: Temat postu: III Rozdział "Dziadek na Dzikiej Jabłoni" |
|
|
Rozdział III
- Pięknie tu prawda, dziadku?
Siedzieliśmy na Dzikiej Jabłoni ( tak nazwaliśmy to drzewo) i zajadaliśmy kanapki z masłem orzechowym. Nagle wpadłam na świetny pomysł.
- Dziadku, mam pomysł! Zabawmy się w zabawę, „Kto zbierze więcej jabłek?”! Jest tu ich tak dużo… Ty zrzucasz jabłka na prawą stronę, ja na lewą. Potem schodzimy i liczymy, kto ma więcej.
- Dobry pomysł, Melu! Trzy… Dwa… Jeden… Start!
Oboje rzucilismy się ku owocom. Zrywalismy i zrzucaliśmy je na ziemię. Prawie wszystkie były cudownie ogrągłe, zielone i smaczne ( próbowałam ich). Po pewnym czasie, zmęczyłam się.
- Stop! – Krzyknęłam i zeskoczyłam z drzewa.
Zaczęłam liczyć ( dziadek zadbał, żebym to umiała). Jedno… Drugie… Trzecie… Było ich bardzo dużo. Widziałam ze dziadek też liczył swoje. Nie można było stwierdzić na oko, kto ma więcej. Dwadzieścia… Dwadzieścia jeden… W końcu skończyłam. Miałam razem trzydzieści jednen jabłek. Dziadek czekał już na mój wynik.
- Mam trzydzieści jeden. A ty? – Spytałam dziadka.
- Ja mam trzydzieści pięć. Wygrałem! – Uśmiechnął się dziadek. Jego uśmiech jest taki promienny, taki radosny, że nawet nie było mi smutno, że przegrałam.Mimo to, żeby nie pokazać radości, nie odwzajemniłam uśmiechu.
- Nastepnym razem ja wygrywam! – Przysięgłam sobie. „Poproszę dziadka żebyśmy pobawili się w puszczanie kaczek na wodzie. Zawsze puszczam co najmniej szesć, nikt ze mną nie wygra”- pomyślałam.
- Melu, wejdź na drzewo. Mam dla ciebie niespodziankę. – Jak myślicie, ile jest jeszcze dorosłych, którzy powiedzieliby „Wejdź na drzewo”? Dziadek jest jedyny w swoim rodzaju! No i do tego żeby prawie codziennie robić mi niespodzianki!
Posłusznie wgramoliłam się przez wyrwe w liściach i słyszałam jak dziadek wyjmuje coś z plecaka. Próbowałam podglądać, ale nie mogłam odchylić gąszczu liści. Umierałam z ciekawości. Dziadek czymś stukał, pluskał i coś stawiał. Po kilku minutach, które dłużyły się wieczność, dziadek zawołał:
- Gotowe! Możesz zejść.
Były to zbawienne słowa. Nie wiem, co prawda, co to znaczy „zbawienne słowo”, ale to określenie pasowało do sytułacji.Nie miałam zamiaru prosić się dłużej. Zwinnym ruchem zeskoczyłam z Dzikej Jabłoni i nagle stanęłam jak wryta.
Spodziewałam się jakiegoś prezentu. Domku z patyków, szałasu, namiotu, kilku pniaków do siedzenia, ale na pewno nie tego. Przedemną rozłożony był czerwono-biały koc w kratkę, a na nim mnóstwo kanapek, mleko, tosty, dżem, chleb, masło orzechowe i kwiaty ( rozłorzone przy talerzykach). Aż krzyknęłam ze zdumienia. Skąd dziadek to wszystko wziął? Rano pakowałam kanapki, zauważyłabym gdyby coś było w plecaku. Ale nic nie zobaczyłam. Spytałam się o to.
- Melu, od czego ma się ogromny, wycieczkowy plecak z ukrytymi kieszeniami? – Odpowiedział pytaniem na pytanie. – Przecież własnie o to chodziło, żebyś nic nie wiedziała! Zamiast stać, mogłabyś zacząć jeść?
- No oczywiście! I to z wielką przyjemnością! – Zaczęłam pałaszować kanapkę z dżemem brzoskwiniowym. Jadłam tak, popijałam mlekiem i gawiędziłam z dziadkiem.
Było bardzo miło. Ale gdy minęła czternasta, musieliśmy się zbierać, żeby wrócić do domu na czas.
- Nie chce mi się wracać do domu – Stwierdziłam – Babcia pewnie będzie zła.
- Będę cię bronić – zaofiarował się dziadek.
- No to nic mi nie grozi – Ucieszyłam się i w końcu ruszyliśmy.
W drodze powrotnej nie wydarzyło się nic ciekawego. Słońce piekło nas w plecy, ale mielismy wodę do picia i polewania się nawzajem. Tak więc było nam umiarkowanie chłodno kiedy doszlismy do „ Kasztanowego Gospodarstwa”.
Zesztą, zbliżał się wieczór i ostatnie promienie słońca omiatały podwórze. Byłam okropnie zmęczona i po przyjściu do domu natychmiast osunęłam się na bujany fotel.
- Gdzie wyście byli?! – Krzyknęła babcia widzac mnie w swoim fotelu i głośno przeklnęła. Nie cierpię tego zwyczaju. – Zchodź mi szybko z tego fotela! Zamiast włóczyć się po lasach i polach mogłabyś trochę popracować! Pouczyć się do szkoły, bo niedługo tam idziesz! Jak można być tak nieodpowiedzialnym? A ty… - Zwróciła się do dziadka – O tobie to ja nawet nie wspomnę!
Widać było, że nie ma co tu dalej siedzieć. Zapowiadało się na kłótnię, zresztą wiedziałam ze tak będzie. Pomimo zmęczenia, poszłam do łazienki. Ledwo przetarłam zęby, mycie sobie odpuściłam. Gdy wsunęłam się pod białą, szeleszczącą kołdrę pomyślałam o całym dniu. Był on po prostu bajeczny. Z miłymi myślami i planami, zasnęłam.
C.D.N.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
K_s_i_e_z_y_c
100-150

Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Temat postu: |
|
|
Ciepła opowieść .. wspomnienie?..przez chwilę oderwany od codziennośći za co jestem Ci wdzięczny...
Powrót do dzieciństwa..ładne..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zielona
Dołączył: 14 Paź 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ogród Zieleni
|
Wysłany: Temat postu: |
|
|
Trochę wspomnienia, a trochę marzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|