lwiczka |
Wysłany: Temat postu: Spelnilo sie.. |
|
Ta kobieta nie byla sama, miala przyjaciól, znajomych i byla szczesliwa.Caly jej swiat byl poukladany i zharmonizowany.Kochala dobrego mezczyzne wiedziala ze jest jedynym na calym globie.Pewnego dnia wstajac rano szukala wzrokiem tego który zawsze byl u jej boku.Otworzyla szeroko oczy natychmiast sie obudzila bo jego nie bylo.Szukala go w kazdym miejscu domu ale slad po nim zaginal.Ubrala sie i poszla szukac dalej , pytala napotkanych znajomych o niego ,ale nikt o nim nic nie wiedzial.Tak mijaly godziny,dni a jego wciaz nie bylo.Zrozpaczona kobieta pograzala sie w smutku az któregos dnia dostala wiadomosc ze jej mezczyzna zyje ale juz jej nie kocha..odszedl z jej zycia jak trzórz bez slowa.Rozczarowana, pelna glebokiego cierpienia nie chciala zyc.Nic jej nie cieszylo,caly swiat byl czarny.Az znalazl sie taki który widzac co sie z nia dzieje wlal w nia radosc, pokazal ze jej zycie wciaz trwa.Pokazywal jej kolory,miejsca i uczucia.Kobieta byla ufna,dala mu caly swój ból i gorycz która on zamienil na milosc.Slyszala codziennie slodkie slowa ,doznawala wielkiego ciepla i czula sie Aniolem który wzbija sie w niebo z radoscia.Wiedziala ze los moze jej go zabrac, bala sie ze to co dostala moze prysnac jak banka mydlana.On codziennie ja zapewnial ze kocha,teskni az wreszcie powiedzial :to nie byla milosc tylko oczarowanie ..odchodze.Serce jej pekalo bo i on tak ja zranil, zabierajac ze soba iskierke nadziei.Zamknela swoje serce solennie sobie przysiegajac ze juz nigdy nie pozwoli sercu tak cierpiec.Nie mogla jednak przewidziec ze gdzies tam jest ktos , podobny do niej równie czesto raniony.Los ich historie zlaczyl a sciezki splótl.Kobieta walczyla ze soba , wiedziala ze wobec jego smutku nie moze dac sercu wykrasc sie.Ale stalo sie! On byl pusty wewnatrz choc chciwy uczuc, jednak kochac nie chcial czy nie umial.Moze nie wiedzial jak silne jest jej uczucie? Nie zauwazyl ze kiedy ona w myslach i na glos wola to zycie traci blask gdy go nie ma? Ona zaczela szukac w sobie zla.Moze to jej wina ze wciaz pomimo wszystkiego chciala kochac a nie bylo jej dane bycia kochana??Ofiarowala mu siebie, dala cialo i dusze a milosci nie dostala wcale.Miala dosc juz i dlugie godziny zastanawiala sie nad soba az podjela decyzje.Rankiem kiedy szarosc pokrywa domy i swiat, poszla noca przed siebie niechcac juz zyc.Ciezkie lzy splywaly po jej policzkach bo wiedziala ze to jej ostatnie chwile zycia.Zabierala ze soba wspomnienia,uczucia, smutki i gorycz.Odwaga jest zyc a odejscie mówia tchórzostwem, ale ona juz nie chciala byc odwazna.Szukala spokoju... |
|